ban_radek

Janusz Radek – Popołudniowe przejażdżki

Muzyczne poczynania Janusza Radka śledzę od lat i mogę śmiało stwierdzić, że człowiek ten jest w stanie zaśpiewać wszystko. Dysponuje głosem o rozpiętości 4.5 oktawy, dzięki któremu poradzi sobie z każdym materiałem. Twórczość Janusza Radka trudno przyporządkować do jednego określonego gatunku. Jego utwory są zwykle mieszanką stylów. Każda kolejna płyta jest zagadką i niespodzianką. Jedyne czego można być pewnym to tego, że znów będzie inaczej i znów na najwyższym poziomie.

Tak jest i teraz. Jego najnowsza, ósma solowa płyta „Popołudniowe przejażdżki”, zaskakuje nie tylko tych, którzy Janusza Radka zdążyli już zamknąć w szufladzie z napisem: „śpiewający aktor”, „liryczny artysta z Krakowa”, czy „wykonawca coverów”, ale także jego wiernych fanów. Artysta postanowił tym razem skupić się na środkowych rejestrach swojego głosu. Jest to swego rodzaju nowość, ponieważ do tej pory używał całej palety barw, jaką obdarzyła go natura. Czasem skromniej wcale nie znaczy gorzej, choć przyznam, że lubiłam jego wokalne popisy.

„Popołudniowe przejażdżki” to kolejna płyta w pełni autorska. Janusz Radek samodzielnie skomponował muzykę i napisał teksty do wszystkich piosenek z wyjątkiem „Chciałbym Cię jeszcze raz”, w której sięgnął po wiersz swojej ulubionej poetki – Haliny Poświatowskiej. Jednakże album ten brzmiałby zapewne inaczej, gdyby nie znakomici muzycy ukryci pod nazwą The Ants. Po pierwsze nieoceniony Leszek Biolik – basista, producent muzyczny, znany m.in. z zespołów Republika i Wilki. Długie rozmowy Leszka i Janusza, ich wzajemne inspirowanie się sprawiło, że utwory Radka zostały ubrane w świetne, idealnie dopasowane aranżacje, wprowadzające w specyficzny klimat relaksu i rozleniwienia. Swój wkład w uzyskanie oryginalnych brzmień wnieśli również grający na gitarze Bartek Kapłoński oraz perkusista Andrzej Rajski.

Sam Janusz Radek o „Popołudniowych przejażdżkach” mówi tak: „Nagrałem płytę, która jest jak ciastko z nadzieniem. Jedni je obejrzą i powiedzą, że lukrowane, a inni będą chcieli dojść do dżemiku w środku. Po pierwszym słuchaniu można odnieść wrażenie, że te piosenki są relaksacyjne jak leniwe popołudnie, ktoś może powiedzieć, że popowe i bez fajerwerków. Dalszy kontakt z nimi prowadzi do odkrywania subtelności i smaków.”

Teraz, cztery miesiące po premierze trudno mi się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Mam w pamięci pierwsze wrażenie i chwilową myśl: „Czy to nie jest zbyt popowe, jak na Janusza Radka?”. Szybko jednak myśl tę odrzuciłam, bo tak naprawdę pop dzisiaj niejedno ma imię i wcale nie musi kojarzyć się z produktem niskich lotów. Utwory, które tworzy Radek są zazwyczaj wielowarstwowe, nieoczywiste, umiejscowione gdzieś pomiędzy gatunkami i znaczeniami. Tak jest i na tej płycie. Pozostają niedopowiedzenia, które oddają słuchaczowi pole do własnych interpretacji.

Autorka recenzji: Diana Twardak